Subscribe and Follow

24.11.12

O fotografii analogowej

Dzisiaj niestandardowo trochę, bo mało zdjęć i dużo tekstu. Dla tych, którzy chcieli by zacząć swoją przygodę z fotografią analogową ale nie bardzo wiedzą jak. Artykuł ten powstał dla Noomiy już jakiś czas temu a teraz doczekał się publikacji. Zapraszam do lektury.



W świecie fotografii cyfrowej, kiedy masz możliwość robienia setki zdjęć w czasie godzinnego spaceru, warto się czasem zatrzymać i sięgnąć po analogowy aparat. Z nim czas jakby zwalnia, trzeba przemyśleć kadr, dostosować ustawienia aparatu, no i ten dreszczyk emocji gdy nie wiesz jak wyszło zdjęcie dopóki nie wywołasz kliszy. Świat fotografii analogowej przeżywa obecnie swój renesans. Mamy do wyboru mnóstwo form przekazu zaczynając od starych tradycyjnych aparatów, przez szybką i nieprzewidywalną fotografię LOMO kończąc na Polaroidach i Instaxach. Każda z nich ma swoje różne strony i każda jest równie interesująca.



Fotografią cyfrową i analogową rządzą te same zasady kompozycji i doboru światła. Jednak dzięki ograniczeniu jakim są 24 lub 36 klatki na kliszy 35mm uważniej wybieramy temat zdjęcia. Właśnie, zacznijmy od początku. Otóż taka klisza. Dobór materiału światłoczułego zależy od aparatu jaki mamy. Najpopularniejszy jest tak zwany mały obrazek, mały format, czyli ogólnie dostępna klisza 35mm. Film jaki wsadzamy do aparatu może być kolorowy lub czarno biały. Mamy też do wyboru różne poziomy czułości czyli tak zwane ISO. Najpopularniejsze poziomy czułości to ISO 200 (dobry na średnio słoneczny dzień) i ISO 400( nadaje się na dni pochmurne i nawet do zdjęć wewnątrz, czy wieczornych). Są jeszcze klisze o wyższej czułości ale są one stosunkowo drogie i trudniej dostępne.


Olympus OM10, 50mm f/1.8, Fuji color ISO 200
Warto też wspomnieć o kosztach fotografii analogowej. Owszem starszy aparat z dobrym obiektywem, można dostać za bardzo przystępne pieniądze (ba, często możemy go mieć gdzieś w rodzinie na strychu), jednak dalsza przygoda, może się okazać kosztowna, zwłaszcza gdy zależy nam na jakości zdjęć. Ja zaczynałam od klisz z Rossmanna i ich usług w wywoływaniu i skanowaniu. Ten sposób świetnie się sprawdza w fotografii LOMO, gdzie pożądana jest nieprzewidywalność, ziarno, błędy ekspozycji i pozytywne zakręcenie. Za 36 ujęć na filmie, wywołanie i skanowanie na płytę CD zapłacimy około 25-30 zł. Gdy jednak chcemy bardziej dopracowanych kadrów warto kupić film firmy Fuji lub Kodaka a z wywołaniem i skanowaniem pójść do punktu fotograficznego (najfajniejsze, są punkty rodzinne, z długoletnią tradycją). W tym przypadku za sam film płacimy od 12 do 18 zł, a wywołanie ze skanowaniem w dobrej jakości to kolejny koszt około 20 - 26 zł. Najdrożej jest z fotografią czarno białą. Do wywołania takiej kliszy jest potrzebna osobna chemia i nie każdy punkt foto się tym zajmuje.

Polaroid SX-70

Drugą gałęzią fotografii analogowej, którą strasznie lubię jest insta-fotografia, czyli Polaroid czy Instax. Jest coś niesamowitego we wpatrywaniu się w wywołujące się na naszych oczach zdjęcie. W przypadku fotografii polaroidowej trzeba uważać. Sam Polaroid przestał produkować już dawno swoje filmy, jednak firma Impossible Project, postanowiła wskrzesić legendę i zaczęła robić nowe eksperymentalne materiały światłoczułe. Trzeba tutaj postawić duży nacisk na słowo eksperymentalne. Efekt jaki uzyskujemy na zdjęciach możne często zawieść nasze oczekiwania, zwłaszcza gdy w w kosztownej kasecie mamy tylko możliwość na 8 ekspozycji. Trochę mniej kosztownie jest w przypadku małych białych aparacików Fuji. Instaxy mają w kasecie 10 zdjęć, sama klisza jest tańsza, a zdjęcia bardziej przewidywalne. Możemy wybrać miedzy dwoma formatami, małym, wielkości wizytówki (tańszym) i dwa razy większym (droższym). Osobiście lubię tę gałąź analogowych zdjęć jednak sięgam po nią tylko na specjalne okazje.

Polaroid SX-70, Impossible Project 2010 edition

Teraz trochę o sprzęcie. Pierwsze kroki próbowałam stawiać już dawno temu ale bez sukcesów. Potem długo, długo nic aż natknęłam się na fotografię LOMO. Wpadła mi wtedy w ręce taniutka Smiena 8M (można ją znaleźć na allegro za nawet 10 zł), którą zrobiłam kilka klisz. Zasadą fotografii LOMO jest nieprzewidywalność, a aparat powinno się mieć zawsze przy sobie by uwieczniać spontaniczne chwile. Aparaty LOMO są plastikowe, lekkie a ich obiektywy nie dają za dobrej jakości obrazu. Ale nie o profesjonalizm tu chodzi a o dobrą zabawę.


Smiena 8M, Rossman ISO 200

Po przygodzie z LOMO w moje ręce wpadł stary Polaroid z kliszą Impossible Project i mimo lekkiego zawodu związanego z wyglądem zdjęć, tęsknię trochę za tym klimatem "retro" fotografii. Moim obecnym aparatem jest aparat Olympus OM10 z jasnym obiektywem 50 mm. Jest to aparat półautomatyczny przeznaczony dla amatorów fotografii. Aparat ten, sam dobiera czas ekspozycji na podstawie pomiaru światła. Użytkownik ma zaś wpływ tylko na otwarcie przesłony i oczywiście ręczny dobór ostrości. Taki aparat nadaje się doskonale dla osób szukających dobrej jakości zdjęć ale tak jak ja nie będących profesjonalistami. Jeśli chcemy mieć aparat w pełni manualny, warto się zaopatrzyć w światłomierz, aby dobierać właściwe wartości czasu naświetlenia.


Olympus OM10, 50mm f/1.8, Fuji color ISO 200

No dobrze. Więc mamy już aparat, mamy film. Co dalej? To proste, możesz wyjść z domu i robić zdjęcia, tak jak swoją cyfrówką. Możesz też (najlepiej w jasny dzień) uwiecznić poranna chwilę w domu. Jedyna różnica to, że minie trochę czasu zanim zobaczysz wyniki swojej pracy. I to właśnie lubię w fotografii analogowej. To oczekiwanie na zdjęcia, bicie serca, gdy na miniaturce w punkcie fotograficznym podglądam kadry, i emocje gdy pędzę do domu by obejrzeć zdjęcia w większym formacie. Fotografia analogowa sprawia, że przykładamy więcej uwagi do detali i wstrzymujemy oddech przy naciśnięciu migawki, tak na wszelki wypadek by nie poruszyć zdjęcia. Jest w tym wszystkim coś magicznego i serdecznie zapraszam was do odkrywania świata fotografii analogowej. Jeśli zaś macie jakieś pytania lub interesują was szczegóły mojego doświadczenia, piszcie do mnie śmiało, odpowiem wam z przyjemnością i może w czymś doradzę :)

pozdrawiam serdecznie

7 komentarzy:

  1. świetne jest to zdjęcie zrobione smieną. Bardzo lubię ten aparacik. Robiłam nim zdjęcia jako dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, to chyba mój najulubieńszy kadr tym aparacikiem :)

      Usuń
  2. przeczytałam z wielką przyjemnością:)
    piękne aparaty.nietuzinkowe kadry.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny artykuł, ale na początku tekstu jest straszliwy błąd. Pisze się dopóki, a nie do puki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny wpis. Właśnie próbuję własnych sił w fotografii analogowej, ten dreszczyk gdy naciskam spust migawki jest niesamowity! Dzięki, bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie piszesz, miło i przyjemnie się to czyta. :)

    OdpowiedzUsuń

Instagram